Powrót?
- Dobrze, że Was znalazłam. - powiedziała zadyszana Ginny.
Hermiona usiadła obok Rona na łóżku Percy'ego.
- Hermiono, pani McGonagall chciała z Tobą rozmawiać. - zobaczyła zdziwioną minę przyjaciółki. - Nie mówiła o co chodzi.
Dziewczyna wstała z łóżka i wyszła z pokoju wraz z Ginny.
- Czekajcie ! - usłyszały krzyk z pokoju. - Idę z Wami.
Troje młodych czarodziei kierowało się do salonu. W pokoju została tylko pani Weasley z Harrym i nauczycielką transmutacji.
Kobiety siedziały na kanapie przed kominkiem.
Pani Weasley przebrała się po obiedzie już nie była ubrana elegancko tylko prosto jak na codzień.
Harry stał przy stole i przyglądał się swojej różdżce.
Weszli do pokoju.
- Dzień dobry pani profesor. - powiedziała Hermiona z Ronaldem w jednym czasie.
- Witajcie. Granger usiądź tutaj z nami. - zwróciła się do dziewczyny.
Hermiona usiadła na drewnianym krześle obok sofy. Niebezpiecznie zakołysał się pod jej ciężarem.
W domu Weasley'ów większość mebli była stara i trochę rozwalająca się. Państwo Weasley nie byli zbyt zamożni. Artur, ojciec Rona pracował w ministerstwie, a Molly zajmowała się domem i ogrodem.
- Ronaldzie, nie bądź niemądry i też usiądź. - powiedziała pani Weasley do swojego najmłodszego syna.
Chłopak usiadł na stołku obok swojej dziewczyny.
Minerwa McGonagall wyjęła ze swojej zielonej małej torebki kopertę.
Hermiona zauważyła, że była zapieczętowana jakąś urzędową pieczęcią.
- Chciała spotkać się z Wami wszystkimi. - zaczęła profesorka. - W związku z Waszą dalszą edukacją w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Ron spojrzał na Harry'ego pytającym wzrokiem.
Pani profesor nie zwróciła na to uwagi i kontynuowała.
- Przy Was muszę odczytać pismo z ministerstwa. - podniosła kopetrtę tak aby każdy mógł ją zobaczyć . - Sama nie wiem do końca co tam jest. - przyznała.
Minerwa złamała pieczęć i wyciągnęła list.
Przeczytała na głos.
Szanowni państwo.
Z pewnych powodów państwo nie ukończyli edukacji
w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Aby mogli państwo powrócić od Września na lekcje
zmuszeni są państwo do złożenia pewnych
dokumentów do biura edukacji w ministerstwie.
Spis dokumentów znajduje się w załączniku.
Mają państwo czas do 31 sierpnia.
Z poważaniem
Irminda Flack.
Wszyscy patrzyli na nauczycielkę. Pierwsza odezwała się Hermiona.
- Jestem zdecydowana, aby wrócić do szkoły.
Przyjaciele i pani Weasley spojrzeli na dziewczynę.
- Chciałabym pracować w ministerstwie kiedyś, a nauka jest bardzo ważna. - postawiła nacisk na dwa ostatnie słowa.
- Mam nadzieję, że Ty i Harry też macie taki zamiar. - zwróciła się Molly do swojego syna.
Harry z przyjacielem spojrzeli na siebie. Miny mieli przerażone tym razem.
- Ja zostaję w domu. - odpowiedział matce stanowczo. - Trzeba pomóc George'owi w sklepie, a poza tym nie trzeba zdawać Owutemów, aby znaleźć pracę. - wyjaśnił.
Hermiona zauważyła jak ciśnienie pani Weasley wzrasta. W jednym momencie uszy i policzki kobiety zrobiły się mocno czerwone.
W pokoju zrobiła się gęsta atmosfera, którą można byłoby kroić nożem.
- Ronaldzie Weasley ! - krzyknęła na syna. - Co Ty wygadujesz? Nie masz zamiaru kończyć szkoły?
- Zdałem SUMY , skończyłem szóstą klasę.. - przerwał.
- Czy Ty chcesz żyć w takich warunkach jak my przez wszystkie lata, tutaj w Norze? - pani Weasley zdenerwowała się na dobre. - Masz wrócić do Hogwartu!
Wszyscy przyglądali się, ze zdumieniem, tej kłótni.
Hermiona nerwowo patrzyła na swojego chłopaka. Wiedziała wcześniej o jego decyzji, ale nikt nie spodziewał się takiej reakcji Molly.
- Jak chcesz to mogę przeprowadzić się do Billa i Fleur do Muszelki! - odkrzyknął młody chłopak.
- I co? Będziesz żył na ich koszt? - zapytała zdrenerwowana pani Weasley.
Nagle zerwała się z kanapy pani profesor McGonagall.
- Molly! Uspokój się moja droga, chłopak to jeszcze przemyśli. - próbowała uspokoić kobietę. - Mam rację Ronaldzie? - zwróciła się bezpośrednio do chłopaka.
Hermiona w duchu dziękowała pani dyrektor, że przerwała tą kłótnię. Jednakże wiedziała , że Molly będzie śmiertelnie obrażona i zła na syna przez dłuższy czas.
- Nie mam się nad czym zastanawiać. - odpowiedział Ron.
- Harry? - zapytała głośno Ginny, aby zakończyć tamtą dyskusje. - Ty wracasz z Hermioną?
Hermiona rozpoznała zakłopotanie na twarzy przyjaciela.
- Nie wiem jeszcze. Nie zastanawiałem się nad tym. - odpowiedział.
Pani Weasley też srogo na niego spojrzała.
Hermiona wyjrzała przez okno,a burza rozpętała się na dobre. Słychać było grzmoty i mocne wianie wiatru.
- Moi drodzy. - odezwała się nauczycielka transmutacji. - Czas już na mnie.
Spojrzała także przez okno i wstała.
- Mogłabyś mnie Molly wyprowadzić? Chciałabym z Tobą zamienić parę zdań. - zwróciła się do matki Rona.
- Dobrze. - odpowiedziała. - A Wy!. - zwróciła się do całej czwórki. - Spać ! Bez dyskusji ! Dziewczynki do siebie , a chłopcy do siebie.
Kobieta była dalej zdenerwowana. Rumieńce zniknęły ale po tonie Hermiona wyczuła, że matka Rona długo nie odpuści.
Kobiety pożegnały się z młodymi czarodziejami i wyszły.
- Chodźmy na górę, bo mama zaraz wróci i będzie krzyczeć . - zaproponowała Ginny.
***
Cała czwórka weszła do pokoju chłopców.
Harry z Ginny usiedli na jednym łóżku, a Hermiona wpuściła do pokoju przez drzwi krzywołapa. Dziewczyna usiadła na łóżku Rona, a kot położył się koło jej nóg i zaczął przyjaźnie mruczeć.
Rudowłosy chłopak nie mógł się uspokoić po kłótni w salonie i chodził po całym pokoju. Jego sówka nerwowo pohukiwała.
- Uspokój się ! - krzyknął na nią Ron.
Ginny podeszła do klatki i wypuściła ją przez okno na burze.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Do pokoju weszła pani Weasley.
- Spać ! - krzyknęła na wszystkich.
Hermiona i Ginny wyszły z pokoju chłopców. Molly odprowadziła je do pokoju.
- Dobranoc ! I żadnych wędrówek w nocy. - zakończyła rozmowę rudowłosa kobieta i zamknęła drzwi do pokoju.