wtorek, 12 lutego 2013

Dzień pełen sów.

rozdział 13.

Dzień pełen sów.

Było lato, więc wieczór zapadał późno.
Gdy przyjaciele skończyli pracę w ogrodzie, na dworze było już ciemno.
Weszli do kuchni, a za nimi pani Weasley.
- Fleur zrobiła Wam kolację. - wskazała na drewniany stół, gdzie leżał talerz pełen kanapek.
- Macie wszystko zjeść i od razu spać, bo jutro musimy dokończyć pracę. - powiedziała i wyszła.
Hermiona wykończona usiadła na krześle i zjadła swoją część kolacji.
Nikt się nie odzywał. Pani Weasley popołudniu nie dała im spokoju.
Nie mieli czasu nawet przez chwilę porozmawiać.
- Ron, jutro pogadamy. - powiedziała Hermiona ziewając na cały głos.
Rudowłosy chłopak zrobił smutną minę i coś szepnął do Harry'ego.
- My idziemy spać, bo jak jutro nas mama zagoni do roboty to padniemy jak gnomy w ogrodzie. - odezwała się Ginny.
Dziewczyny wstały od stołu i poszły do swojego pokoju.

***

Ginny obudziło mocne stukanie w szybę. Nieprzytomnymi oczami spojrzała na okno. Na parapecie siedziała Świstoświnka z liścikiem przyczepionym do nóżki.
Dziewczyna podeszła do okna i wpuściła do pokoju sówkę.
Świstoświnka zahuczała głośno i podleciała do Hermiony.
- Co się stało? - zapytała przecierając oczy.
- Właśnie przyleciała i ma list. - rudowłosa dziewczyna wskazała na ptaka.
Sowa była wyraźnie zadowolona ze swojej misji.
Dziewczyna usiadła na łóżku i odwiązała wstążkę, do której był przywiązany list.
- Od profesor McGonagall? - zapytała zaciekawiona Ginny.
Przyjaciółka nie odpowiedziała tylko pokiwała głową.
Rozwinęła list i przeczytała.

Panno Granger

Otrzymała list z prośbą o wypożyczenie kilki
ksiąg z działu ksiąg zakazanych. Oczywiście
przez zaistniałe okoliczności prośba została
rozpatrzona pozytywnie. Książek nie wysłałam
przez sowę, ponieważ ta sówka wygląda na nieodpowiedzialną.Jeszcze dzisiaj zostaną 
dostarczone do domu państwa Weasley,
dlatego proszę o cierpliwość.

profesor Minerwa McGonagall.

Hermiona jeszcze dwa razy szybko po cichu przeczytała list.
- Ciekawe czy ktoś przyniesie książki, czy przyśle je inną sową. - powiedziała Ginny.
Przyjaciółka cała roztrzęsiona, przejęta odłożyła list na szafkę.
- Nie wiem. Wieczorem muszę przeczytać je. - odezwała się. - Może jutro na Pokątnej dostanę kilka składników. I zacznę już ważyć.
Przyjaciółki ubrały się i zeszły do kuchni na śniadanie.
- Chłopców jeszcze nie ma . - odezwała się przy blacie panie Weasley.
Była ubrana w robocze spodnie i starą bluzkę. Dzisiaj też mieli wszyscy pracować w ogrodzie.
Przy stole siedział już ojciec Ginny.
- Ja zaraz do ministerstwa lecę. - odezwał się do żony. - Jak będę wracać to muszę zajrzeć jeszcze do Malcolma.
Gdy się wszyscy zeszli do kuchni na śniadanie Artur już się zbierał do wyjścia.
Harry z Ronem wyglądali na bardzo zmęczonych i niewyspanych.
- Jak nas mama dzisiaj będzie tak poganiać to padnę. - powiedział Ron i usiadł przy stole obok Hermiony.
- Dostała list od profesor McGonagall. - odezwała się półgłosem aby pani Weasley nie dosłyszała.
Harry z wrażenia otworzył usta i nie trafił widelcem do środka.
- Masz już książki? - wyszeptał.
- Nie. Ale napisała, że jeszcze dzisiaj je dostanę.
W między czasie słychać było przy stole inne rozmowy.
Charlie rozmawiał z Billem o tym, że za parę dni musi wracać do pracy.
- Niedługo kończy mi się urlop i czas wracać na stare śmieci. Już wysyłają sowy za mną. - powiedział.
- My z Fleur zostaniemy jeszcze trochę w Norze. - odpowiedział Bill. - Trzeb mamie pomóc, bo wiesz w jakim jest stanie emocjonalnym.
Do ich rozmowy strąciła się Fleur.
- Oczywiście, że pomożemy. A później mamy plany wyjechać na trochę do moich rodziców.
Hermiona też usłyszała dyskusję Percy'ego z Molly.
- Percy. Nie ma mowy. Ja mam pełno roboty w domu.
- Ale mamo to jest świetny pomysł taki kurs. - odpowiedział Percy. - Zdobyłabyś więcej doświadczenia.
- Synu nie mamy pieniędzy.
- To jest darmowe. - zachęcał.
Hermiona wtrąciła się do ich rozmowy.
- Wydaje mi się, że Percy ma dobry pomysł. Skoro jest darmowy to warto. - próbowała przekonać panią Weasley.
Nagle gwałtownie coś zastukało, wszyscy wystraszeni spojrzeli na okno w kuchni.
Za oknem na parapecie siedziała duża, puszysta, brązowa sowa.
Stukała mocno dziobem w szybę, aby ktoś jej otworzył.
Do okna podszedł Ron. Wpuścił ptaka i odwiązał jej list od nóżki. Ta dumnie zahuczała i wyleciała przez okno.
- To do Harry'ego. - oznajmił i podał przyjacielowi pergamin.
Chłopak rozwinął i zobaczył koślawe pismo.
- Hermiona, Ron. Chodźmy już na górę. - powiedział.
Wstali od stołu.
- Ale zaraz macie mi tu wracać. Pamiętajcie, że czeka nas dużo roboty w ogrodzie dzisiaj. - zawołała za nimi pani Weasley.
Przyjaciele weszli do pokoju chłopców.
- Od kogo to? - zapytała niecierpliwie Hermiona.
Harry usiadł na łóżku.
- Hagrid napisał. - powiedział uradowany. - Jeszcze nie przeczytałem. - oznajmił, gdy zobaczył pytającą minę Hermiony.
Dziewczyna wyrwała mu list z ręki i przeczytała na głos.

Drogi Harry.

Pani dyrektor McGonagall poprosiła mnie, 
abym dzisiaj dostarczył Hermionie ksiązki.
Bardzo się cieszę, że się spotkamy. Mam 
nadzieję, że znajdziecie więcej czasu dla
mnie, bo dawno nie gadaliśmy. Przylecę
na kolację, więc jakbyś mógł powiadom 
mamę Rona, panią Weasley.

Hagrid.

- Ale super! - wypalił Ron.
- Będę miała już książki.
- Może dzisiaj też ten Wojtek George'owi odpisze. - powiedział uśmiechnięty Ron. - Dzisiaj jest dzień pełen sów.. - zaśmiał się.
- To najpierw do Polski lecimy? - zapytał Harry.
- Tak myślę. - odpowiedziała. - Zależy czy będziemy mogli gościć u polskiego przyjaciela.
Gdy to powiedziała w pokoju rozległ się trzask.
- trzask -
To George teleportował się do pokoju chłopców.
Roześmiany trzymał pergamin w ręce.
- Dzień pełen sów. - zawołał i zaczął się śmiać.
- Właśnie to powiedziałem.
- Od kogo dostałeś list? - zapytał Harry'ego.
- Od Hagrida. Będzie dzisiaj na kolacji. - odpowiedział.
- To super. Teraz Wy zgadnijcie co ja mam w ręce.
- Wojtek odpisał. - zapytała przejęta Hermiona.
George rozłożył pergamin i przeczytał.

George !

Bardzo się cieszę, że napisałeś do mnie. Wiedz
o tym, że bardzo mi przykro z powodu śmierci Freda. 
Mam nadzieję, że Ty jakoś się trzymasz. Gdy przeczytałem
list od Ciebie to od razu oznajmiłem wszystkim w domu,
że będziemy mieć gości z zagranicy. Oczywiście, że 
pomogę Tobie i Twoim przyjaciołom.
Do Polski nie można dostać się poprzez teleportację 
czy świstoklik. Musicie użyć mugolskiego transportu
aby przekroczyć granicę państwa.

pozdrawiam Wojtek.

- Dzieciaki ! - usłyszeli wołanie pani Weasley.
- Trzeba mamie powiedzieć, że Hagrid przyjedzie. - powiedział Ron.
- trzask -
Bez słowa George teleportował się do swojego pokoju.
Troje przyjaciół zeszło do kuchni.  
        
              

8 komentarzy:

  1. Super rozdzialik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział. z resztą jak cały blog. uwielbiam go czytać :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny

    OdpowiedzUsuń

  4. Nominowałam twój blog do Liebster Award! więcej u mnie ;)
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny jak zwykle :D
    Accio kolejne rozdziały!!!

    OdpowiedzUsuń